Paradoks naszych czasów
Mamy szczególny czas. 1 i 2 listopada to okres, gdy wspominamy naszych bliskich, tych, których już nie ma z nami.
To czas zadumy i refleksji. Często bywa tak, że to jedyny dzień w roku, gdy znajdujemy chwilę, by wspomnieć zmarłych, przypomnieć, jakimi byli ludźmi, jak razem spędzaliśmy czas, o czym rozmawialiśmy, jakie mieli plany i marzenia.
Często te myśli przychodzą, gdy stoimy przy grobach naszych bliskich.
Czemu zaczęłam tek refleksyjnie?
Bo jest to idealny moment, by zadać sobie kilka pytań na temat swojego życia.
Bolesna prawda jest bowiem taka, że wcześniej czy później, …i oby jak najpóźniej, znajdziemy się po drugiej stronie.
I nie chodzi tu o wiarę, bo każdy z nas zapewne inaczej wyobraża sobie drugi brzeg.
Chodzi o przemijanie.
Temat niezbyt popularny, ale taki, którego z nikt z nas nie uniknie.
I skoro już mamy ustalone, że na tym świecie są pewne dwie rzeczy: śmierć i podatki, to przejdźmy to tematu, jaki chcę dzisiaj poruszyć.
A chcę z Państwem zastanowić się nad wartościami naszego życia, jego sensem i byciem tu i teraz.
Spójrzmy z perspektywy na swój zwykły dzień.
Zazwyczaj spieszymy się, gonimy, denerwujemy, a stres jest naszym wiernym, chociaż niezbyt pożądanym, towarzyszem.
Co z naszymi marzeniami?
Odkładamy je na później. Mówimy: tylko skończę ten projekt, jak tylko spłacę kredyt, jak tylko zdam ten egzamin, jak tylko wyremontuję dom, jak tylko dzieci skończą szkołę, gdy tylko uporam się z problemami w pracy i tak dalej. Ile ludzi, tyle wymówek. Celowo użyłam tu słowa „wymówki”, ponieważ rezygnacja z siebie, ze swoich marzeń, jest właśnie wymówką.
Spójrzmy, jak jesteśmy zaaferowani gonitwą. Czy myślimy o tym, że życie przecieka nam przez palce? Nie, no bo przecież mamy czas. Czy naprawdę? Jak to jest z nami i sensem naszego życia?
Idealną odpowiedzią na to pytania są słowa przypisywane Dalajlamie jako „Paradoks naszych czasów”.
Mamy coraz większe domy, ale coraz mniejsze rodziny;
Więcej wygód, ale mniej czasu.
Mamy więcej stopni naukowych, ale coraz mniej widzimy sensu;
Więcej wiedzy, ale mniej rozsądku;
Więcej ekspertów, ale też więcej problemów;
Więcej lekarstw, ale mniej zdrowia.
Byliśmy na księżycu i z powrotem, ale nie potrafimy przejść ulicy, żeby powitać nowego sąsiada.
Stwarzamy coraz więcej komputerów aby pomieścić coraz więcej informacji i zrobić dużo kopii, ale coraz mniej się komunikujemy.
Staliśmy się dobrzy w ilości ale nie w jakości.
To są czasy szybkiego jedzenia, ale wolnego trawienia.
Wysoki człowiek, ale mały umysł.
Duże dochody, ale płytkie związki.
To są czasy, w których dużo jest za oknem, ale w pokoju nie ma nic.
I tutaj dochodzimy do sedna. Co jest w naszych pokojach i w nas samych?
Nie chodzi o to, żeby myśleć o przemijaniu, tylko mieć świadomość tego, że można życie przeżyć całą pełnią i korzystać z każdego dnia.
Kiedyś usłyszałam takie mądre zdanie „Żyję tak, jakby każdy dzień był ostatni”.
Co to oznacza? Otóż to, by korzystać z tego, co otrzymaliśmy.
By, przy spojrzeniu wstecz zobaczyć to, co chcemy i z czego jesteśmy dumni.
To, że ludzie będą nas wspominać z sympatią i życzliwością. Chodzi o budowanie dobrych relacji. Nie zawsze mamy na to ochotę i czas, odsuwamy od siebie te myśli.
A gdyby tak się zastanowić i odpowiedzieć sobie na pytanie: Co jest najważniejszą wartością mojego życia? Po co jestem na tym świecie? Jaki jest sens mojego istnienia? Co mogę zrobić? Co dać z siebie? A co jest zbędne?
Dużo znaków zapytania, prawda?
I tylko od nas zależy, czy zechcemy na nie odpowiedzieć.
Jest takie jedno, bardzo mocne ćwiczenie coachingowe, gdy pracujemy na wartościach.
Uprzedzam, bardzo mocne. I tylko od nas zależy, jak bardzo uczciwi będziemy wobec siebie.
Gotowi?
Zadanie brzmi: Jaki napis chciałbyś, aby został umieszczony na twoim nagrobku? Tu leży człowiek, który….. I co dalej? Jak uzupełnisz to zdanie?
Po odpowiedzi sprawdź, czy żyjesz według tej zasady?
A może coś warto zmienić?
A może właśnie jest tak, jak tego oczekujesz i tylko to zweryfikowałeś.
Zrób sobie to ćwiczenie co jakiś czas, by przypomnieć o wartościach, które kierują twoim życiem.
A na koniec jeszcze wypowiedź Dalajlamy o tym, co najbardziej zadziwia go w ludzkości.
„Człowiek poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze.
Następnie poświęca swoje pieniądze, by odzyskać zdrowie.
Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością,
że nie cieszy się z teraźniejszości.
W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości.
Żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć,
po czym umiera tak naprawdę nie żyjąc”
Życzę więc nam wszystkim, byśmy umieli cieszyć się z teraźniejszości, doceniać tu i teraz i być wdzięcznym nawet za bardzo drobne rzeczy.
Aneta Zamojska
Czytaj również:
Z księdzem Janem Twardowskim, poetą, rozmawia Aneta Zamojska – Zbliżają się zaduszki. Czy ksiądz uważa, że to optymistyczne święto? […]
Czy można zbadać szczęście? Richard Wiseman – profesor Uniwersytetu w Hertfordshire, psycholog, iluzjonista podjął się tego zdania. Efektem jest […]
Dzisiaj chciałam podzielić się z Wami swoimi refleksjami na pewien temat, który wciąż wraca w mojej pracy z innymi. […]